Today’s Cycle Europe warm-up ride was 120km of a cyclist’s dream – smooth tarmac, car-free, flat as a pancake path along the Danube, through lush vineyards and past historic castles. We even had a beautiful tailwind that made 30km per hour feel like a breeze (you will hear less complimentary things about said wind tomorrow, when we head in exactly the opposite direction for 150km). 16 keenos turned up a day early for the start of Cycle Europe and after stuffing our faces with Austrian breakfast goodies we set off through a maze of Viennese one-way streets, roundabouts and gritty urban graffiti-festooned bike lanes. There was some trepidation as Little Dan (formerly known as Dan Marks) put on the cleats that he’s only ever used for ten minutes, but he did us all proud and didn’t have to lie down on the ground at all. The first section of the ride was a beautiful car-free island, with views of Vienna on either side. The rest of the day was spent meandering through vineyards and cute Austrian towns, past a few castles and churches, and friendly locals waving at the crazy foreigners riding bicycles on the hottest day of the year. Bucolic is a word that is sadly under used, and amazingly apt for today’s countryside meandering. Lunch was in a cute local tavern, where the waitress looked a cross between horrified and entertained by our lunch choices – both in terms of quantity (Phil’s order of a main, with a main on the side and a main for dessert) and combinations (David’s order of a breakfast plate with a side of baked pasta). We finished in Melk, where some explored the local 11th century abbey and quaint town, while others explored the local beers. We reached a top speed of 160km/h on the return (thanks to the efficiency of ÖBB-Austrian Railways) and then whizzed to dinner at a local winery – some in Ubers, others on bikes (cause 120km just wasn’t enough). Then off to bed ready for the official start of the ride tomorrow! | Dzisiejszy prolog to 120km marzeń każdego kolarza – gładki asfalt, ścieżki bez samochodów, płasko jak naleśnik trasa wzdłuż Dunaju, przez bujne winnice i historyczne zamki. Nawet pchał nas piękny wiatr, przy którum 30 km na godzinę wydawało się jak nic (przeczytasz mniej pochlebne słowa na temat tego wiatru jutro, kiedy pojedziemy 150km w dokładnie przeciwnym kierunku). 16 ochotników pojawiło się dzień wcześnie na start rajdu „Przez Europę dla polskich hospicjów” i po zapchaniu się Austriackimi smakołykami na śniadanie wyruszyliśmy przez labirynt Wiedeńskich uliczek jedno-kierunkowych, rond i tras rowerowych udekorowanych graffiti w stylu urbanistycznym. Startowaliśmy z pewnymi obawami, bo Mały Dan (kiedyś znany jako Dan Marks) założył buty z klockami, które dotychczas używał tylko przez dziesięć minut, ale byliśmy z niego bardzo dumni bo nie czuł potrzeby położyć się na drodze ani raz. Pierwszy odcinek rajdu prowadził przez piękną wyspę, z widokami na Wiedeń z obydwuch stron. Resztę dnia spędziliśmy na trasie, która wiła się między winnicami i uroczymi Austriackimi miasteczkami, obok zamków i kościołów, gdzie sympatyczni mieszkańcy machali zwariowanym kolarzom zza granicy jeżdżącym w najcieplejszy dzień roku. „Sielankowe” to jest słowo niestety mało używane, ale dokładnie pasowało do dzisiejszego włóczenia się przez wsi i pola. Obiad zjedliśmy w uroczym miasteczku, gdzie kelnerka wyglądała zarówno przerażona jak i rozbawiona naszym zamówieniem – z punktu widzenia ilości (Phil zamówił główne danie a na dodatek głowne danie z głownym daniem na deser) a także kombinacji (David zamówił śniadanie ale także zapiekany makaron). Zakończyliśmy etap w Melk, gdzie niektórzy zapoznali się z klasztorem z XI wieku i ciekawym miasteczkiem, a inni zapoznali się z lokalnymi piwami. W drodze powrotnej osiągneliśmy maksymalną prędkośżć 160km na godzinę (dzięki sprawności ÖBB-Austriackie Linie Kolejowe) i śmignęliśmy na obiad w lokalnej winnicy (byłoby nieuprzejme jechać 120km przez winnice i nie spróbować ich produktu). Niektórzy wybrali transport w formie Uber, innie na rowerze – bo 120km im nie wystarczyło. No a potem spać abyśmy byli gotowi na jutrzejszy oficjalny start rajdu! |
0 Comments
Leave a Reply. |
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|