Somehow, we’d made it through to day 8, and it was time to get our bikes out of a ballroom/storage area for the final time, and get riding on our final day to Gdańsk. There was some trepidation amongst the riders at breakfast, as the route profile showed a monstrosity of a hill looming in the first fifteen kilometres - would we be able to tackle it and make it in time to our first hospice stop of the day? On closer inspection, it turned out that this was just a quirk of scale, a 1-3% climb on an otherwise pancake-flat day. We disposed of this mild obstacle quickly – so quickly that we arrived a solid twenty minutes early in Elbląg, where we were led to the hospice by our good friend Arek. Unfazed by the early arrival of a large group of cyclists who had only just digested their breakfast, we were welcomed by the hospice volunteers with open arms and delicious pancakes. Having shovelled these away, we learned that the local press had arrived (ever the professionals, at the time they were actually scheduled), so we hopped back onto the bikes for some shots cycling round the roundabout on the hospice driveway, admiring the homemade welcome banner with every revolution. This lasted until we got dizzy and needed to sit down for more pancakes. We learned about the recently-opened day care wing of their hospice, for which the Alina Foundation had bought a bed and bedside table earlier in the year. Grześ, Tom and Anita also handed over a symbolic giant cheque to represent the 8000PLN the Foundation is giving to the hospice to further develop the day-care wing. After a few more hugs and pancakes, Arek, along with two of his triathlon team friends, proceeded to lead the Cycle Europe peloton out of Elbląg on speeds never before seen on cobbles, and onto the fast, flat and gradient-free roads out to Gdańsk. Some of the team, not quite having used up enough energy in the preceding 900km, took the opportunity to race the seasoned triathletes, with varying levels of success, while others were far more content to trundle along at the back. As the buildings of the industrial outskirts of Gdańsk began to rise up around us, we pulled in to an empty Biedronka car park to say farewell to our fast friends with an aesthetically-challenged photo. It seems that the city council of Gdańsk has taken note of the small peloton who pass down their streets every few years, and developed some smooth, segregated cycle paths for our enjoyment. We were enjoying them so much that we soon realised we would be almost an hour early to the finish line – another Alina Foundation first! Our worries of over-efficiency were soon allayed when we were confronted by a level crossing, closed for a train of petrol tankers that rolled from left to right, and then back again, and then forwards again (and then back again etc etc), passing through just in time to find that the swing-bridge we needed to cross into the old town had just popped up to let some boats through. We watched boat after boat (and one pirate ship) pass, then realised that we would be waiting for some time, and made good use of a conveniently-positioned waffle and pancake vendor, who was no doubt surprised to see their sales skyrocket. Eventually, we crossed this final obstacle, and arrived at Gdańsk hospice to an incredibly warm welcome from volunteers, family and friends. They were all slightly bemused to see us roll back out five minutes later and do another lap round the block – once again, we had arrived just too early for the punctual television crew, and we’re not a group who shy away from camera opportunities. And just like that, Cycle Europe 2022 was finished! Phil, Krzyś and Zbyszek presented our final donations of the trip: oxygen concentrators, anti-bed sore mattresses and physiotherapy equipment, while the rest of us tucked into a fantastic barbeque and chatted away to new volunteers and familiar faces. Sadly, it was time to finish our end-of-ride celebrations and went our separate ways. Team Poland back to their respective homes by train, plane and automobile, team Canada on a cross-country rail journey, some of team UK to a dubious airport, Dan to continue his dream of visiting every cold war monument in Eastern Europe, Kerry to the beer hall she’d been talking about all week, and Phil to take his comedy bike on a Mediterranean adventure. All that remains is to say a huge thank you to everyone who has cycled with us, to everyone who has supported us with donations or words of encouragement, and to all the hospice volunteers we have met who work so hard every day to provide the best possible care to their patients. And finally, enormous thanks to Ewa and Janusz, who give up much of their spare time to the Alina Foundation, and who have organised an unforgettable experience to support hospices and Ukrainian refugees. See you on the next ride! | Jakimś cudem dotrwaliśmy do ósmego dnia i nadszedł czas, by po raz ostatni zabrać rowery z sali balowej/przechowalni i ruszyć w drogę do Gdańska. Podczas śniadania wśród kolarzy pojawiły się pewne obawy, ponieważ profil trasy pokazywał ogromne wzniesienie na pierwszych piętnastu kilometrach - czy będziemy w stanie je pokonać i zdążyć na nasz pierwszy postój w hospicjum? Po bliższym przyjrzeniu okazało się, że to tylko dziwactwo skali, 1-3% wzniesienie w płaskim jak naleśnik dniu. Szybko pozbyliśmy się tej łagodnej przeszkody - tak szybko, że do Elbląga dotarliśmy solidne dwadzieścia minut wcześnie, częściowo dzięki temu, że do hospicjum zaprowadził nas nasz dobry przyjaciel rajdu, Arek. Nie zrażeni wczesnym przybyciem dużej grupy rowerzystów, którzy dopiero co przetrawili śniadanie, wolontariusze hospicjum powitali nas z otwartymi ramionami i pysznymi naleśnikami. Kiedy już zjedliśmy posiłek, dowiedzieliśmy się, że przyjechała lokalna prasa więc wskoczyliśmy z powrotem na rowery, by zrobić kilka zdjęć na rondzie przed hospicjum, podziwiając z każdym obrotem baner powitalny domowej roboty. Trwało to tak długo, aż zakręciło nam się w głowie i musieliśmy usiąść na kolejne naleśniki. Dowiedzieliśmy się o niedawno otwartym skrzydle dziennym hospicjum, do którego Fundacja Aliny zakupiła wcześniej w tym roku łóżko i szafkę nocną. Grześ, Tomek i Anita przekazali również symboliczny olbrzymi czek na kwotę 8000 zł, którą Fundacja przekaże hospicjum na dalszy rozwój oddziału dziennego. Po kilku uściskach i naleśnikach Arek, wraz z dwoma koleżankami z drużyny triathlonowej, wyruszył na czele peletonu Cycle Europe z Elbląga, z prędkością niespotykaną dotąd podczas naszej podróży, na szybkie, płaskie i pozbawione wzniesień drogi do Gdańska. Niektórzy z drużyny, nie zużywając wystarczająco dużo energii podczas poprzednich 900 km, skorzystali z okazji, by ścigać się z doświadczonymi triathlonistami, z różnym skutkiem, podczas gdy inni byli o wiele bardziej zadowoleni z tego, że jadą z tyłu. Gdy wokół nas zaczęły wyrastać budynki przemysłowych obrzeży Gdańska, zjechaliśmy na pusty parking Biedronki, by pożegnać naszych szybkich przyjaciół estetycznym zdjęciem. Wygląda na to, że władze miasta Gdańska zwróciły uwagę na mały peleton, który co kilka lat przejeżdża ich ulicami, i stworzyły dla naszej przyjemności gładkie, wydzielone ścieżki rowerowe. Tak nam się to spodobało, że wkrótce zdaliśmy sobie sprawę, że na metę dotrzemy prawie godzinę wcześniej – po raz pierwszy w historii Fundacji Babci Aliny! Ale nasze obawy zostały szybko rozwiane, gdy stanęliśmy przed przejazdem kolejowym, zamkniętym dla pociągu z cysterną, który przetaczał się z lewej strony na prawą, a potem z powrotem, i znowu do przodu (a potem znowu do tyłu itd.). Pokonaliśmy przejazd tylko by przekonać się, że most obrotowy, przez który musieliśmy przejechać na stare miasto, właśnie się podniósł, by przepuścić kilka łodzi. Patrzyliśmy, jak przepływa łódź za łodzią (i jeden statek piracki), po czym zdaliśmy sobie sprawę, że będziemy czekać przez jakiś czas, i skorzystaliśmy z usług dogodnie ustawionego sprzedawcy gofrów i naleśników, który bez wątpienia był zaskoczony, że jego sprzedaż gwałtownie wzrosła. W końcu pokonaliśmy tę ostatnią przeszkodę i dotarliśmy do gdańskiego hospicjum, gdzie spotkało nas niezwykle ciepłe powitanie ze strony wolontariuszy, rodziny i przyjaciół. Wszyscy byli lekko zdumieni, gdy zobaczyli, jak pięć minut później wyjeżdżamy z powrotem i robimy kolejne okrążenie wokół bloku - po raz kolejny przyjechaliśmy zbyt wcześnie dla punktualnej ekipy telewizyjnej, a nie jesteśmy grupą, która unika okazji do robienia zdjęć. I tak oto rajd dobiegł końca! Phil, Krzyś i Zbyszek przekazali ostatnie dary hospicjum: koncentratory tlenu, materace przeciwodleżynowe i sprzęt fizjoterapeutyczny, a reszta z nas posilała się fantastycznym grillem. Niestety, nadszedł czas, by zakończyć świętowanie i rozejść się w różne strony. Drużyna polska wróciła do swoich domów, drużyna kanadyjska udała się w podróż koleją na drugi koniec Polski, część drużyny brytyjskiej do podejrzanego hotelu na lotnisku, Dan kontynuował swoje ambicje o odwiedzeniu każdego zabytku z czasów zimnej wojny w Europie Wschodniej, Kerry do piwiarni, o której mówiła przez cały tydzień, a Phil zabrał swój śmieszny rower na śródziemnomorską przygodę. Pozostaje nam tylko ogromnie podziękować wszystkim, którzy pojechali z nami na rowerze, wszystkim, którzy wsparli nas datkami lub słowami otuchy, a także wszystkim wolontariuszom hospicjum, których spotkaliśmy, a którzy każdego dnia tak ciężko pracują, aby zapewnić pacjentom jak najlepszą opiekę. I wreszcie ogromne podziękowania dla Ewy i Janusza, którzy poświęcają wiele swojego wolnego czasu Fundacji Alina i którzy zorganizowali niezapomniane przeżycie, by wesprzeć hospicja i ukraińskich uchodźców. Do zobaczenia na następnym rajdzie! |
0 Comments
Leave a Reply. |
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|