There's only one really apt word to describe the first day of this year's Cycle Poland. Hot. Getting off the plane at midnight felt like arriving in the Caribbean -we were a tad surprised no palm trees had sprouted on the streets of Wrocław. The morning was equally toasty, and most of us had broken a sweat by 7am as we competed with a herd of Spanish tourists over breakfast - they just didn't seem to understand that a cyclist can eat 10 pieces of toast, two pancakes, a doughnut, sausage, cheese and salad, and then consider it totally reasonable to go back for seconds. A huge thanks to FA Engineered Nutrition and Vitarade for supplying us with bags full of energy powder, bars, gels and other treats - enough calories to get any cyclist through months of cycling, never mind a mere 1000km! Bike assembly went smoothly, though Dan did try to cunningly steal Janusz' pedals by taking them out of a box labelled Janusz and attaching them to his own bike - but he folded quickly under intense interrogation ("Dan, are those my pedals?" "Oh yes, sorry about that.") We rode through the pretty streets of Wrocław, European Capital of Culture 2016, past gothic apartment buildings and over bridges linking just some of its 12 islands, to meet with the team from the Wrocław home care children's hospice. We learnt a little bit about the amazing work of this dedicated team , which supports children with terminal illnesses so they can stay at home with their families. Gabryś and Paweł officially handed over baby food and nutrients, enough to supply the hospice's young patients with food for over two months. After a commemorative photo we were ready to go, onwards and (1115m) upwards! It was a tough 65km to lunch, in sweltering heat and blazing sunshine, and probably only the three pm kick off for Poland's Euro 2016 game against Switzerland kept up the pace as the temperature gradually cranked up from ‘pleasantly warm 25-ish’ to ‘it’s 37 degrees and I can’t tell if I’m actually on fire’ throughout the day. Amazingly Marek managed to find a pub that not only served ice cold water, but was also showing the game on a large TV on a shady patio. Eventually, well-fed and ecstatic at the result (5-4 on penalties), we began our climbing in earnest, reaching the foothills of the Sudety mountains, which featured a long plod up to 700m. Thankfully, we were rewarded for our efforts with stunning views and a fast descent, winding beautifully through the rolling hills (albeit along some remarkably ‘rustic’ roads) to our hotel in Polanica Zdrόj, where we found dinner, a much-needed cold shower, and bed. | Pierwszy dzień tegorocznego rajdu "Przez Polskę dla polskich hospicjów"można opisać jednym słowem. Gorący. Wysiadając z samolotu o północy, czuliśmy się jak na Wyspach Karaibskich - byliśmy trochę zdziwieni, że palmy nie wyrosły wzdłuż ulic Wrocławia. Rano było podobnie cieplutko i większośc nas zaczęła się pocić przed godziną siódmą podczas walki ze stadem hiszpańskich turystów, którzy jakoś nie mogli zrozumieć że przeciętny kolarz może spokojnie zjeść 10 kromek, dwa naleśniki, pączka, kiełbasę, ser i sałatkę i uważać, że to całkiem normalne wracać po dokładkę. Wielki dzięki dla firmy FA i Vitarade, a w szczególności dla Pana Tadeusza Zarębskiego, za dostarczenie pudeł pełnych odżywek, batoników, żelków i innych smaczności - dosyć kalorii aby jeździć na rowerze przez miesące, a nie tylko 1000km! Składanie rowerów poszło gładko, mimo tego, że Dan próbował ukraść pedały Janusza przez wyciągnięcie je z pudła opisanego "Janusz" i zamontowanie do własnego roweru - ale szybko przyznał się pod intensywnym przesłuchaniem ("Dan, czy to są moje pedały?" "O tak, bardzo przepraszam.") Przejechaliśmy przez piękne uliczki Wrocławia, Europejskiej Stolicy Kultury 2016, obok gotyckich kamienic i przez mosty łączace kilka z dwunastu wysp wrocławskich, aby spotkać się z ekipą Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci. Dowiedzieliśmy się trochę o niesamowitej działalności tej oddanej drużyny, która wspiera nieuleczalnie chore dzieci aby mogły przbywać w domu z rodziną. Gabryś i Paweł oficjalnie przekazali hospicjum odżywki , które zapewnia młodym podopiecznym hospicjum ponad 2 miesiące zapasu żywieniowego. Po pamiątkowym zdjęciu, byliśmy gotowi wyjechać dalej - i 1115m w górę! 65 km do przerwy obiadowej było trudne, w duszącym cieple i pieczącym słońcy. Prawdopodobnie to tylko start meczu Polska - Szwajcaria o godz 15:00 zapewnił, że utrzymaliśmy tempo mimo tego, że podczas dnia temperatura stopniowo wzrosła od przyjemnego ciepła 25 stopni, do "jest 37 stopni i nie wiem czy się przypadkiem nie palę". Na szczéście Markowi udało się znaleźć pub, który nie tylko podawał wodę z lodem, ale także pokzazywał mecz na dużym telewizorze na patio w cieniu. W końcu, dobrze najedzeni i uszczęśliwieni wynikiem (5-4 w rzutach karnych), zaczęliśmy porządną wspinaczkę, w tym siedemset metrową harówkę docierając do pogórza Sudetów. Na szczęście w nagrodę dostaliśmy piękne widoki i szybciutki zjazd drogą (czasami w zaskakująco kiepskim stanie) wijącą się przez piękne pagórki do naszego hotelu w Polanicy Zdrój, gdzie czekał na nas obiad, bardzo mile widziany zimny przysznic i łóżko. |
0 Comments
Leave a Reply. |
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|