Today was a windy day. For 10 glorious kilometers we felt like heroes, flying along at 42km per hour without breaking a sweat, thinking those training days had finally paid off, next stop the Tour de France. Then we turned the corner, instantly slowed to 18km per hour and realised the wind had just been going our way. And now it wasn’t. And it wouldn’t be, for the rest of our 130km day. Damn. Oh and for fun we’d throw some massive trucks and crazy drivers into the mix. Our one respite was a delightful cobbled sandy detour through the local forest – what it lacked in trucks it made up for in pot holes the size of a small house (or a well fed cyclist). Against all odds, we survived, in large part assisted by eating breakfast, a second breakfast, lunch, dinner, and another dinner, plus assorted snacks along the way just in case. At the end of the day we were met by cyclists from the Chojnice hospice who led us through a maze of roadworks to this beautiful residential hospice, set in lovely grounds. We were met with a traditional Polish greeting of bread and salt (the bread with a bicycle on it, of course), before a tour of the building. We learnt about the renovations that were needed to convert an old hospital ward into this great home for 20 patients – some requiring palliative others long term care. Upstairs the team provides day time activities including music, art and physiotherapy. In addition, a home care team looks after around 50 people in their own homes. Tomek and Gabryś presented the hospice with two new portable oxygen concentrators, and we were then treated to a feast – sausages roasted over a fire, amazing home-made cake, chicken, salads. We were impressed by the dedication and positive energy of the entire hospice team. The hospice staff and volunteers then led us to our hotel – a truly incredible and authentic retro communist Poland experience. Leninworld, if you like. Like stepping back in time. Solid concrete building with peeling paint, a playground made of pointy metal and cracked concrete, leaky showers, total shock from the staff when we asked for towels (you didn’t bring your own?!) followed by the production of six items that may have been towels but had long given up, to be shared among the 20 of us. Further requests were met by an indignant “well then I would have to go to the shop”. Hipsters will pay a lot for this kind of authentic experience one day. Dinner was delicious (to our complete surprise), and to top it off Ania’s friend brought us wonderful home-made doughnuts (we clearly hadn’t eaten enough). All was well until we wandered along the lake for a nightcap with an “ocean view” – a sudden phone call. “OK, who is in room 19? It’s leaking everywhere” asks Janusz. A moment of silence, blank stares. “Oh, yeah that’s me” says Janusz, before making a quick exit. Currently, your guest blogger is sitting in a brown tiled corridor, listening to the dulcet tones of several snorers, in stereo, hoping the walls don’t crumble with the vibrations, and dreaming of the capitalist comforts of a warm shower and a decently sized fluffy towel. | Dzisiaj wiał wiatr. Przez 10 pierwszych kilometrów mieliśmy uczucie, że jesteśmy bohaterami, śmigamy 42 km na godzinę bez żadnego wysiłku, nareszcie procentuje trening, następny etap Tour de France. I nagle zakręt, tempo spadło na 18 km na godzinę i uświadomiliśmy sobie, że to wiatr nas tak pchał. A teraz wieje w twarz. I tak będzie, przez resztę dzisiejszych 130 km. No i dla zabawy doszły ogromne tiry i zwariowani kierowcy. Naszym jedynym wytchnieniem był wspaniały brukowany objazd przez lokalny las – to co mu brakowało z punktu widzenia tirów, uzupełniały dziury rozmiaru małego domku (albo dobrze nakarmionego kolarza). Na przekór wszystkiemu, przeżyliśmy, w dużej mierze wsparci śniadaniem, drugim śniadaniem, obiadem, obiado-kolacją, kolacją, i przekąskami tak na wszelki wypadek. Pod koniec dnia spotkali nas kolarze z hospicjum w Chojnicach, którzy przeprowadzili nas przez labirynt robót drogowych do pięknego stacjonarnego hospicjum w ślicznym ogrodzie. Przywitano nas tradycyjnie chlebem i solą (na chlebie oczywiście był ulepiony rowerek), a potem zwiedziliśmy sam budynek. Dowiedzieliśmy się o remontach, które były potrzebne aby zmienić stary szpital w ten wspaniały dom dla 20 pacjentów pod opieką paliatywną i długoterminową. Na piętrze ekipa prowadzi zajęcia dzienne m. in. programy muzyczne, plastyczne i rehabilitację. Ponadto, zespół hospicjum domowego opiekuje się 50 pacjentami w ich własnych domach. Tomek i Gabryś przekazali hospicjum dwa nowe przenośne koncentratory tlenu, a my zostaliśmy poczęstowani wspaniałą ucztą – kiełbasami pieczonymi na ognisku, niesamowitymi domowymi ciastami, kurczakami i sałatkami. Zaimponowało nam oddanie i pozytywna energia całej ekipy hospicjum. Następnie personel hospicjum i woluntariusze poprowadzili nas do hotelu – prawdziwego skansenu z czasów komunistycznych. To było jak podróż w przeszłość. Budynek z betonu z odpadającą farbą, plac zabaw z metalowych elementów, cieknące prysznice, szok personelu gdy poprosiliśmy ich o ręczniki (nie macie swoich?). Dalsze prośby spotykały się z niechętną uwagą “cóż musielibyśmy jechać po to do sklepu”. Prawdziwa gratka dla hipsterów. Za to obiad był o dziwo pyszny a ponadto koleżanka Ani przywiozła nam pyszne domowe pączki. Wszystko było dobrze aż udaliśmy się wieczorem na małe co nieco i piękny widok nad jeziorem. I nagle telefon . “OK, kto mieszka w pokoju nr 19? Cieknie z niego woda” zapytał Janusz. Chwila ciszy, niewidzące spojrzenie . “A tak, to ja” powiedział Janusz i szybko się ewakuował . W tej chwili Wasza bloggerka siedzi w korytarzyku wyłożonym brązowymi kafelkami, słuchając odgłosów chrapania zza drzwi, w stereo i ma nadzieję, że ściany wytrzymają oraz marząc o kapitalistycznych luksusach w postaci ciepłego prysznica. |
0 Comments
Leave a Reply. |
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|