Not since the Farage family woke up Thursday morning to find the most pro-EU parts of Britain deluged by water has a group of people been so happy to see rain. Following yesterday's Sahara-like conditions, where even watching a football match outside under a huge sun-umbrella was a battle against looming heatstroke, this morning's light drizzle was greeted with glee by Cycle Poland's 2016 intake. The day started with a particularly challenging 50km climb, which, had it not been for the beautiful luscious rain, the oh so cold rain lashing against our grateful faces, would have made those of us who put "more hills" on the 2015 feedback form question our sanity. As the morning wore on the rain increased in intensity and by lunchtime it had become a full scale storm. The sun, sweat, sunburn and exhaustion of day one had become a distant memory. The rain was no longer a welcome travel companion. Drenched, we stopped at a traditional Polish restaurant in Lądek Zdrój, to load up with the highly effective soup and pierogi combo - had Lance Armstrong known about its performance-enhancing qualities he'd still have his Tour de France titles. Excellent food served without the hint of a smile. After lunch the weather calmed down and we started an immediate ascent to the Czech border. Following the customary border-crossing photoshoot we descended into the Czech Republic. At the first bend in the road we were greeted by a wrecked car and the sight of our driver Marek standing hands-on-hips with a suspiciously innocent "it weren't me guv" look on his face. Marek claims the accident happened hours before but we have our suspicions... We cycled through the Czech Republic for about 40km taking in more beautiful scenery, including an incredible poppy field, and enjoying two further car wrecks, proving that Brexit shockwaves have not only caused a banana shortage in the Skleps of Poland but has also induced a temporary inability in the Czechs to drive. A few kilometres on from car wreck number three, we re-entered Poland and arrived in Glucholazy and our stop for the night - a 130 year old riverside hotel that, magnificently, serves tinned peanuts. | Deszcz w rano ucieszył nas co najmniej tak jak rodzinę Farage w czwartek rano, gdy stwierdziła, że najbardziej prounijne części Wielkiej Brytanii znalazły sie pod wodą. Po wczorajszej pustynnej pogodzie, kiedy nawet oglądanie meczu piłki nożnej pod ogromnym parasolem była walką z udarem słonecznym, drużyna rajdu Przez Polskę dla Polskich hospicjów powitałą dzisiejszą mżawkę poranną z wielką radością. Dzień zaczął się szcególnie ambitnym 50 km podjazdem - gdyby nie piękny, cudowny deszcz, ten wspaniały zimny deszcz smagający nas w twarz, ci z nas, którzy chcieli "Więcej górek" na sondażu po poprzednim rajdzie mogli być podejrzani o problemy ze zdrowiem psychicznym. Kiedy minął poranek deszcz się nasilił, a do lunchu lało jak z cebra. Słońce, pot, opalenizna i znój dnia poprzedniego odeszły w niepamięć. Kompletnie przemoczeni zatrzymaliśmy się w tradycyjnej polskiej restauracji w Lądku Zdroju aby wciągnąć przepyszną zupę i zestaw pierogów - gdyby Lance Armstrong wiedział o ich wspomagającym działaniu, wciąż miałby swoje tytuły mistrza Tour de France. Jedzenie było wspaniałe za to obsługa ponura. Po lunchu wypogodziło się, a my znależliśmy się po czeskiej stronie granicy. Oczywiście porobiliśmy zdjęcia przy słupkach granicznych. Na pierwszym zakręcie ujrzeliśmy wypadek samochodowy i naszego kierowcę Marka z niewinną miną "to nie ja". Marek twierdził, że wypadek miał miejsce dużo wcześniej, ale kto to wie ... W Czechach przejechaliśmy jakieś 40km w pięknych okolicznościach przyrody, obok pola maków, oraz dwóch innych wypadków samochodowych. Czy to może Brexit tak zadziałał na wszystkich? Kilka kilometrów za trzecim wypadkiem. w Głuchołazach, wjechaliśmy z powrotem do Polski, a tu czekał na nas nocleg w 130 letnim hotelu nad rzeką. Po kolacji raczliśmy się piwem i słonymi paluszkami! |
1 Comment
Basia M
6/27/2016 03:09:40 am
Hi,
Reply
Leave a Reply. |
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|