This morning some (Dan) woke up mourning England's latest European exit, while others (almost everyone else) celebrated the victory of the underdogs (Iceland, 2:0 in the European Cup, for those unaware of this week's major world events). In a post script to yesterday's blog, we also discovered that Iza and Monika had arrived late at the hotel due to a scenic shortcut communing with Polish flora and fauna and a large amount of mud. We set off at a brisk pace to the hospice in Skoczów 50km away, arriving to everyone's surprise exactly on time. We ate our second meal of the day (excellent sandwiches and cake), and toured the building that is in the process of being transformed into a wonderful home for 20 patients. Tomek and Marek presented the hospice with two brand new oxygen concentrators, and all our cyclists received cuddly toys as a memento. We also heard the fabulous news that Dominika, a teenager our riders visited at her home a few years ago and serenaded through the window, has beaten cancer and is now back at school. We were joined by Asia from the Chorzów hospice, a veteran of the ride, and we rode on to Bielsko - some of us so speedily that we magically appeared at the designated meeting point first without ever passing the group in front (thanks to some creative ideas from the Garmin). We visited the brand new residential hospice - we've been coming here for four years and it's been amazing to see it go from a hole in the ground to a modern hospice that will house up to 28 patients, opening in November this year. Marianna and Dan handed over two oxygen concentrators, while the rest of us made light work of our third meal of the day (tea and cake). The strenuous 100m stroll to our next hospice was clearly enough to work up an appetite as we were soon devouring a selection of delicious sandwiches and cake (meal number four). St Kamil's hospice cares for patients in their own homes, and is the hospice that inspired the Alina Foundation. Meeting their dedicated team of volunteers is always a pleasure and a special part of our ride. Iza and Monika presented the hospice with an oxygen concentrator, a bed and a mattress, and all our riders received beautiful hand-painted gingerbreads, made by Ela, one of the hospice volunteers. From Bielsko we cruised 15km to Szczyrk, making a mess of the front steps of our high class hotel as we lounged around in smelly bike clothes and had our recovery beers / classy raspberry sorbet (Phil). At this point we received the sad news of the ride's first casualty - our trusty ATS Transport van had been diagnosed with something complicated and had to stay at the mechanic's overnight. Luckily we found a knight in a shining van - Sławek, who has ridden with us in the past, came to the rescue and delivered our bags. Clearly four meals a day just isn't enough, so we headed out to a local Karczma and devoured vast amounts for amounts of food and equally vast amounts of Miodula, a local specialty and a mere 40% alcohol. At bottle number seven we were down to six riders still standing. The author's last recollection of the night is of Dan and Phil, his American 'interpreter', attempting to win a $100 bet and persuade a rather serious looking table of diners to dance. For some reason even their best ever performance of counting to five in Polish generated only confusion and the response "I do not like that". | Dzisiaj rano niektórzy (Dan) opłakiwali następne wyjście Anglii z Europy, a inni (prawie wszyscy oprócz Dana) świętowali wygraną tych których nikt nie obstawiał (Islandia, 2:0 w Euro 2016, dla tych, którzy nie śledzą ważnych światowych wydarzeń). A jako p.s. do wczorajszego bloga, dowiedzieliśmy się, że Iza i Monika przyjechały do hotelu spóźnione, bo podziwiały z bliska lokalną florę i faunę czyli jechały na skróty przez błoto. W szybkim tempie pokonaliśmy 50km do hospicjum w Skoczowie i zaskoczyliśmy wszystkich przyjazdem dokładnie na czas. Zjedliśmy drugi posiłek dnia (wspaniałe kanapki i ciasto) i zwiedziliśmy budynek, który jest w trakcie przebudowy w niesamowity dom dla 20 pacjentów. Tomek i Marek przekazali hospicjum dwa nowe koncentratory tlenu, a wszyscy kolarze otrzymali misiaki na pamiątkę. Dowiedzieliśmy się również, że Dominika, nastolatka którą kilka lat temu kolarze odwiedzili w domu i zaśpiewali serenadę pod jej oknem, pokonała nowotwór i wróciła do szkoły. Dołączyła do nas Asia z Hospicjum w Chorzowie i pojechaliśmy dalej do Bielska - niektórzy tak szybko, że magicznie pojawiliśmy się przed grupą z przodu, mimo tego, że koło nich nie przejechaliśmy (dzięki oryginalnym pomysłom nawigacji). Odwiedziliśmy nowiutkie hospicjum stacjonarne - przyjeżdżamy tu już od czterech lat i wspaniale było zobaczyć przemianę z dziury w ziemi w nowoczesne hospicjum dla 28 pacjentów, które zostanie otwarte w listopadzie. Marianna i Dan przekazali dwa koncentratory tlenu i zjedliśmy trzeci posiłek dnia (herbata i ciastka). Wymagający stu metrowy spacerek do następnego hospicjum wyraźnie wystarczył aby zgłodnieć bo już niedługo wcinaliśmy smaczne kanapki i ciasto (posiłek numer cztery). Domowe Hospicjum św. Kamila to hospicjum, które było inspiracją Fundacji Babci Aliny. Spotkanie z tą oddaną grupą wolontariuszy to zawsze przyjemność i szczególna część rajdu. Iza i Monika przekazały koncentrator tlenu, łóżko i materac, a kolarze otrzymali piękne pierniczki z Reksiem, ręcznie dekorowane przez wolontariuszkę Elę. Z Bielska śmignęliśmy 15 km do Szczyrku, gdzie w brudnych ciuchach rowerowych rozłożyliśmy się na schodach prowadzących do naszego luksusowego hotelu i popijaliśmy piwo z malinowymi lodami (Phil). W tym czasie otrzymaliśmy smutną wiadomość o pierwszej ofierze naszego rajdu - nasz wierny wóz ATS Transport dostał poważną diagnozę i musiał spędzić noc u mechanika. Na szczęście uratował nas Sławek, uczestnik poprzednich rajdów, który przywiózł nasze bagaże. Najwyraźniej cztery posiłki dziennie nie wystarczają, więc poszliśmy do lokalnej karczmy gdzie pochłonęliśmy ogromne ilości jedzenia i równie ogromne ilości Mioduli, specjalności lokalnej o 40% zawartości alkoholu. Do siódmej butelki zostało już tylko sześciu kolarzy. Ostatnie wspomnienie autora tego blogu to Dan i Phil, jego amerykański tłumacz, którzy założyli się o 100 dolarów, że mogą namówić poważne towarzystwo przy stoliku w hotelowej restauracji do tańca. Nie wiadomo czemu, ale nawet ich najlepszy pokaz liczenia do pięciu po polsku wykrzesał tylko zdziwienie i komentarz "Nie lubię tego". |
0 Comments
Leave a Reply. |
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|