Breakfast was an extravagant affair, with the standard scrambled eggs, sausages and cheese accompanied by fresh fruit, cake and, rather bizarrely, something that looked like prosciutto but actually turned out to be raw bacon. While the hardcore crew headed off on the planned 130km route, half the group chose the “rest day” option - a mere 90km, which even a week ago would have seemed like a tough day but today felt like a walk in the park. The Ministry of Smooth Surfaces had clearly been hard at work as we were once again treated to brand new smooth roads. The fields either side were dotted with poppies, cornflowers and the occasional stork. The 130km crew on the other hand initially felt rather like they had accidentally embarked on the Paris Roubaix, with roads that were more potholes than tarmac. Soon enough things smoothed out for them too, and they arrived at their first stop before the restaurant even opened. Kuba, always the master negotiator, somehow persuaded the owner to nonetheless produce several plates of pierogi. This kept the cyclists happy while they waited for Anetta and Kerry, until it turned out that they had already gone past and were in fact many kilometres ahead. It turned out to be a bit of a “pick your own adventure” kind of day for lunch too, with everyone picking a spot to match their taste – while Phil and Dan feasted on pizza and chips at a very friendly kebab shop, Janusz chilled on a garden swing in a local restaurant, and Dave, Ewa, Jack, Marianna and Zbigniew had a three course picnic in the Biedronka supermarket carpark where the locals treated them to a selection of Europop classics played at full volume on car stereos. The afternoon snack stop also provided an interesting diversion – it very much resembled a living room and sold almost exclusively sausages, kefir and ice cream. Luckily cyclists on day 7 of a 1000km trip tend to be easy to please on the food front and will eat pretty much anything. Everyone arrived at our overnight stop in Frombork safe and sound, and we set off to explore this strange place which has the feel of a sleepy village, a slightly neglected seaside resort and a beautiful gothic cathedral whose capacity exceeds the entire population of the town. The highlights for the afternoon had been wildlife based – an elk and several snakes – and this nature theme continued on our city tour (perhaps given it was being led by Tom) as we spotted a swimming grass snake and several frogs and, less excitingly, one dead fish. Tomorrow’s route is still a matter of heated debate among our local cyclists, who have spent many an hour debating the merits of various bike paths, bridges and roundabouts, factoring in the frequency of traffic and the surface texture, in a way that only seasoned cyclists can do. Whatever route they finally agree on, we are excited to visit the hospices in Elbląg and Gdańsk and to reach the end of our adventure. | Śniadanie było ekstrawaganckie - standardowej jajecznicy, kiełbasie i serowi towarzyszyły świeże owoce, ciasto i, co dość dziwne, coś, co wyglądało jak szynka, ale w rzeczywistości okazało się surowym bekonem. Podczas gdy najtwardsi wyruszyli na zaplanowaną 130-kilometrową trasę, połowa grupy wybrała opcję "dnia odpoczynku" - zaledwie 90 km, co jeszcze tydzień temu wydawało się ciężkim dniem, a dziś było niczym spacer po parku. Ministerstwo Gładkiej Nawierzchni najwyraźniej ciężko pracowało, ponieważ po raz kolejny zostaliśmy uraczeni zupełnie nowymi, gładkimi drogami. Pola po obu stronach były usiane makami, chabrami i okazjonalnie bocianami. Z drugiej strony, 130-kilometrowcy początkowo czuli się, jakby przypadkowo wyruszyli na trasę Paryż-Roubaix, gdzie drogi były bardziej wyboiste niż asfaltowe. Wkrótce jednak i dla nich wszystko się wyrównało i na pierwszy przystanek dotarli jeszcze przed otwarciem restauracji. Kuba, zawsze mistrz negocjacji, jakoś przekonał właściciela, by mimo wszystko przygotował kilka talerzy pierogów. Dzięki temu rowerzyści byli zadowoleni, czekając na Anettę i Kerry'ego, aż do momentu, gdy okazało się, że ci już przejechali, a tak naprawdę są wiele kilometrów przed nimi. Okazało się, że także w kwestii lunchu był to dzień w rodzaju "wybierz swoją przygodę", bo każdy wybrał miejsce odpowiadające jego gustom - podczas gdy Phil i Dan zajadali się pizzą z frytkami w bardzo przyjaznej kebabiarni, Janusz chłodził się na huśtawce ogrodowej w lokalnej restauracji, a Dave, Ewa, Jack, Marianna i Zbigniew urządzili sobie trzydaniowy piknik na parkingu supermarketu Biedronka, gdzie miejscowi uraczyli ich wyborem klasyki europopu, odtwarzanej na pełnej głośności przez samochodowe radioodtwarzacze. Ciekawym urozmaiceniem był też postój na podwieczorek - bardzo przypominał salon i sprzedawano w nim prawie wyłącznie kiełbaski, kefir i lody. Na szczęście rowerzyści w siódmym dniu 1000-kilometrowej wyprawy zwykle łatwo dogadzają sobie w kwestii jedzenia i zjedzą praktycznie wszystko. Wszyscy cali i zdrowi dotarli na nasz nocleg we Fromborku, a my wyruszyliśmy na zwiedzanie tego dziwnego miejsca, które sprawia wrażenie sennej wioski, nieco zaniedbanego nadmorskiego kurortu i pięknej gotyckiej katedry, której kubatura przekracza całą populację miasta. Atrakcjami popołudnia były dzikie zwierzęta - łoś i kilka węży - i ten wątek przyrodniczy był kontynuowany podczas zwiedzania miasta (być może dlatego, że prowadził je Tom), gdy zauważyliśmy pływającego zaskrońca, kilka żab i, co mniej ekscytujące, jedną martwą rybę. Jutrzejsza trasa wciąż jest przedmiotem gorącej dyskusji wśród naszych lokalnych rowerzystów, którzy spędzili wiele godzin, dyskutując nad zaletami różnych ścieżek rowerowych, mostów i rond, biorąc pod uwagę natężenie ruchu i fakturę nawierzchni w sposób, który potrafią tylko wytrawni rowerzyści. Niezależnie od tego, jaką trasę ostatecznie wybiorą, cieszymy się, że odwiedzimy hospicja w Elblągu i Gdańsku oraz że dotrzemy do końca naszej przygody. |
0 Comments
|
DONATIONS
Donate and help us support Polish hospices DAROWIZNY
Przelew bankowy to najtańsza opcja, bo nie ma żadnych opłat.
Konto Fundacji Babci Aliny: Alior Bank, numer konta: 85 2490 0005 0000 4500 1020 9844. Tytuł przelewu: darowizna. Jeśli chcesz użyć karty kredytowej, to skorzystaj z systemu PayPal powyżej Cycle Europe
All the photos and stories from our epic adventure to cycle 1000km across Europe, deliver equipment to hospices and raise awareness of palliative care across Poland. Archives
July 2024
|